Rumunia pełna niespodzianek (a.)

Rumunia jest  dużym krajem, który przejechaliśmy praktycznie caly w poprzek. Jakkolwiek jest on zaniedbany i np miasto Oracea, pełne opuszczonych hal, szarych bloków i zachwaszczonych nieużytków, nie zachęcało, to już małe misteczka i wioski były całkiem kolorowe i malownicze. Małe domki z czerwoną dachowką, kwiaty wzdłóż płotów, krowy pasące się w rowach, wozy zaprzęgnięte w koniki i pieski. Przy każdej stacji benzynowej, sklepie itd krecił sie jakiś piesek. Czasem też siedziały po prostu przy drodze, były bardzo grzeczne, nie szczekały, nie biegały, po prostu były. Widzielismy też owce, kozy, osiołki oraz świnki (przebiegały droge).
Podróżowanie samochodem ujawniło niemałą fantazje i brawurę mieszkańców. Przepisy łamią czesto, ale sytuacji dramatycznych nie doświadczyliśmy. Piesi jakby mniej sie boją samochodów, w wioskach stoja na jezdni i wcale nie schodzą 🙂 Albo kierowcy zatrzymują się na pasie i wysiadają. Widzieliśmy wielokrotnie jak na odcinkach drogi w budowie, gdzie wprowadzony był ruch wahadłowy i światła, lokalni wieżdżali na czerwonym, bo nie chciało im się czekać. Czasem po zmianie świateł wpychało się autentycznie całe multum wozów. Widzieliśmy tez jak facet jechał samochodem z wybitą przednią szybą. Co prawda było to w mieście, a nie na trasie ale i tak robiło wrażenie.
To co chyba najciekawsze to jednak góry. Jest ich sporo, zaliczyliśmy mase super widoków i serpentyn. Przejechaliśmy transylwanie. Spalismy na kempingu na wysokosci 1200 m.n.p.m otoczeni przez cięźarówki zwożące drewno, leśnych cyganów i innych dziwnych ludzi.
Generalnie Rumunia na plus, dla pięknej przyrody warto tu wrócić. Szczególnie bardzo nam się podobał miejscowe pieniądze. Jakby gumowe w dotyku i z przezroczystymi okienkami,

image

oraz prysznic à la amerykańska baza w Wietnamie na kempingu w uzdrowisku. Na świerzym powietrzu, bez zadaszenia i z ciepłą wodą ze źródeł termalnych.

A.

Dodaj komentarz